poniedziałek, 24 września 2012

Rozdział 2 - Pierścień

Rozdział 2 - Pierścień .
Minął już tydzień szkoły. Właśnie mieliśmy trening w terenie. Kakashi Sensei podzielił nas na trzy osobowe grupy. Mnie przydzielił z Sasuke oraz z Sakurą. Trafił na najgorsze z możliwych. Za każdym razem co Sakura się spojrzała na Sasuke we mnie się gotowało. Przylizywała się do niego jak nie wiadomo kto. Owszem z Sasuke się tylko od czasu do czasu spotykaliśmy, ale nie byliśmy parą. Nie powinnam być zazdrosna, ale jednak to miłość mojego życia, a ta jędza się do niego klei! Musiałam w końcu coś zrobić. Wpadłam więc na mały pomysł. Podeszłam z pasem przy którym trzymałam katany i poprosiłam, aby mi go zapiął z tyłu, bo ja nie potrafiłam.
- Sasuke.. - zaczęłam słodkim głosem patrząc na niego uwodzicielsko.
- Tak?
- Zapniesz mi ten pas. Ja jakoś nie potrafię sobie poradzić.
- Jasne nie ma problemu.
Uśmiechnął się do mnie delikatnie po czym trzymając mój pas poszedł za mnie i trzymając mnie w tali zapinał  pomału. Ja z premedytacją dotknęłam jego dłoni swoimi i spojrzałam na Sakurę z zwycięską miną. Myślałam, że zaraz mi przywali. Jeszcze tak wściekłej jej nie widziałam. Ja się szyderczo uśmiechnęłam i gdy poczułam, że chłopak zapiął pasek odwróciłam się do niego przodem i musnęłam jego policzek po czym powiedziałam.
- Dziękuję.
I poszłam w swoim kierunku szukając kartki, którą każdy członek gruby musiał zdobyć. Oddaliłam się trochę od reszty i kucnęłam za krzakiem po czym wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów i odpaliłam jednego wpuszczając w płuca dym. Nikt nie mógł się dowiedzieć o tym, bo Tsunade wywaliła bym mnie zbity pysk ze szkoły. Szybko wypaliłam fajkę i wstałam szukając dalej kartki. Coś mnie delikatnie oślepiło. Blask dobiegał z ziemi więc podeszłam bliżej. Był to pierścień, piękny pierścień. Srebrny z zielonym środkiem. Schowałam go do kieszeni i wzięłam kartkę, która była przypięta do następnego drzewa. Biegnąc w stronę wyznaczonego miejsca spotkania czułam, że coś mi się wbiło do nogi. Był to mały gliniany pajączek, którego szybko strąciłam z nogi. Zrobiłam zaledwie kolejny krok, gdy coś wybuchło obok mnie. Odleciałam na pare metrów w dal lądując na jakimś drzewie. Z ledwością cała poszkodowana i poobijana wstałam. Czułam niewiarygodny ból w okolicach brzucha. Dotknęłam miejsca intensywnego bólu, okazało się, że krwawię i to mocno. Podszedł do mnie jakiś chłopak. Długie blond włosy opadające na lewe oko. Miał na sobie czarny płaszcz w czerwone chmurki. Resztkami sił wyciągnęłam z pasa jedną katanę nadal leżąc pod drzewem. Byłam wykończona a chłopak bezczelnie się śmiał mi prosto w twarz. Kucnął obok mnie i wyciągnął z mojej kieszeni pierścień nakładając go sobie na palec po czym powiedział do mnie z pogardą w głosie.
- Jesteś słaba. Gdybym miał cały czas takich przeciwników to bym się cieszył. Szkoda sił na ciebie. Jesteś tylko zwykłym śmieciem. 
Nie wytrzymałam tego. Machnęłam dwa razy kataną przez co rozcięłam jego płaszcz przez co zobaczyłam jego sylwetkę. Chłopak był nieziemsko umięśniony. Klatka piersiowa była jak z jakiegoś filmu. Przez myśl przechodziły mi różne myśli. Nawet nie przejmowałam się tymi słowami, które do mnie wypowiedział. Patrzyłam się w niego jak w obrazek z rozchylonymi ustami. Z tego widoku rozbudził mnie jego głos.
- I na chuj się tak patrzysz?!
Poczułam jak pociągnął mnie za włosy unosząc nad ziemię. Moje ciało przeszły dreszcze. Nie wiedziałam, ze ktoś może być tak bezduszny w stosunku do drugiej osoby. Z dala usłyszałam głos, przez który moje katusze się skończyły.
- Deidara ty idioto weź ją puść!
Poczułam jak runęłam na ziemię po czym momentalnie zemdlałam. 
Powoli otwierając powieki widziałam przez mgłę biały pokój z wielkim białym światłem skierowanym wprost na mnie. Zakryłam oczy dłonią po czym czując ból pod żebrem syknęłam. Wtedy podszedł do mnie jakiś mężczyzna w czerwonych włosach z strzykawką w ręce. Moje oczy otworzyły się do granic możliwości. To był mój słaby punkt. Najbardziej na świecie obawiałam się strzykawek. Schowałam twarz w dłoniach i krzyknęłam.
- Nieee!!!
Czerwonowłosy spojrzał na mnie jak na jakąś psychicznie chorą i się zaśmiał kręcąc głową na boki.
- Oj dziewczyno to nie do ciebie.
Rozchyliłam dłonie i zaczęłam się sama z siebie śmiać. Usiadłam na łóżku i niepewnie powiedziałam do niego.
- Gdzie jestem?
Mężczyzna odwrócił się w moją stronę i nie wiedział co powiedzieć. Rozchylił usta, przełknął ślinę po czym powiedział.
- Wiesz, jesteś w miejscu gdzie będziesz bezpieczna. To my walczymy ze złem, które otacza cały świat. Dążymy do celu, aby w Konoha jak i w innych wioskach zapanował spokój. Przecież to czego cię uczyli w szkole to tylko rzeczy przydatne do wojny, którą oni sami tworzą.
- Jak to oni tworzą? Cały czas mi mówiono, że to oni ratują świat. Nie wierzę ci.
Byłam w kropce. Nie wiedziałam w co wierzyć. Nie wiedział kto mówi prawdę...
- Nie musisz mi wierzyć, ale to my chcemy dobra. Chcemy stworzyć świat bez przemocy.
Siedziałam cicho, on odwrócił się i dalej robił coś z jakimiś kolorowymi miksturami. Po chwili powiedziałam pół szeptem  ale dosłyszalnie.
- Mogę skorzystać z ubikacji?
- Jasne jest zaraz na prawo jak wyjdziesz na korytarz.
Stanęłam na równe nogi i poszłam delikatnie kulejąc przez ból pod żebrami. Weszłam do łazienki, zamknęłam na klucz i podniosłam zakrwawioną bluzkę ku górze. Rana była wielka, a nawet mogłabym powiedzieć, że ogromna. Przemyłam ją delikatnie wodą zaciskając zęby z bólu. Rana była głęboka, a krew krzepła tworząc nie przyjemne dla oka grudki. Całe ciało miałam obdarte, posiniaczone i pocięte. Na szczęście twarz wyglądała jako tako. Przemyłam całe ciało razem z twarzą, a moje długie włosy spięłam w wysoki kok. Wyszłam z łazienki uderzając drzwiami w kogoś, kto tylko zdążył krzyknąć "KURWA!". Zajrzałam zza drzwi i ujrzałam blondyna. Tego samego, który zaatakował mnie w lesie. Podeszłam do niego, klękając przy nim po czym powiedziałam lekko zmartwionym głosem.
- Wszystko w porządku?
Spojrzał na mnie i miał taką nienawiść czy też wstręt w oczach na mój widok. Ja tylko moje kąciki ust przeciągnęłam w dół patrząc na niego. On zaczął coś bełkotać pod nosem.
- Czy ty jesteś jakaś głupia?! Patrz co robisz następnym razem! Ty jesteś jakaś popierdolona!
Wstał trzymając się za nos. To był przecież wypadek, nie musiał mi od razu tak ubliżać. Przecież jestem tylko dziewczyną. Owszem zabolały mnie jego słowa, bo co innego w takiej sytuacji mogłam odczuć. On odszedł a ja ze smutną miną wstałam i poszłam do mojego MILSZEGO nowo poznanego człowieka stąd. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Usiadłam ponownie na łóżku i powiedział do czerwonowłosego spuszczając głowę w dół.
- Kim ty w ogóle jesteś?
Czułam jego spojrzenie na sobie, czułam się niezręcznie ale wolałam się już nie odzywać.
- Jestem Sasori. Często możesz mnie tutaj znaleźć. I przestań się tak smucić.
Odłożył w końcu swoje "zabawki" po czym usiadł obok mnie i zaczął dalej mówić.
- A ty to pewnie Victoria.
- Skąd wiesz?
Ze zdziwieniem podniosłam wzrok na niego. Przecież ja tego człowieka dzisiaj na oczy dopiero zobaczyłam, a on już zna moje imię. Lekko się zaśmiał. Miał taki przyjemny dla oka uśmiech, aż człowiek na sam jego widok się uśmiechał.
- Jesteś Victoria Hugi, urodzona 5 lipca 1997 roku w Konoha, mieszkasz z rodzicami, którzy cię oszukują od małego, gdyż jesteś adoptowana, a twoimi prawdziwymi rodzicami są Konan i Pein. Świetnie władasz katanami i do tego tańczysz.
Wyszczerzyłam do granic możliwości moje oczy, które wyglądały jakby mi miały zaraz pęknąć i z otwartą buzią powiedziałam z wielkim oburzeniem.
- Kpisz?!

6 komentarzy:

  1. Pod koniec dosłownie osłupiałam O.o szok normalnie!
    Gratuluję pomysłowości :D
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak przeczytałam "[...] a twoimi prawdziwymi rodzicami są Konan i Pein." , to o mało nie spadłam z krzesła . W życiu bym się tego nie spodziewała .
    Po prostu szok . ^o^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Identyczną reakcję miałam ;D haha

      Usuń
    2. Trzeba coś nowego wymyślić, a nie ciągle zakochane wszystkie prawie w Pein'e :D

      Usuń
  3. boze konan i pein .ja pierdole szczena mi opadła z szoku a nocia super

    OdpowiedzUsuń

Ogłoszenie!

Drodzy czytelnicy. Jeżeli przeczytacie jakiś rozdział to proszę pozostawić po sobie jakiś ślad, krytykę czy też pochwałę. Jak widzę komentarze od was od razu chce mi się pisać dalsze rozdziały. Ale właśnie bez tych komentarzy czuję się jakbym pisała sama do siebie. Więc jeśli przeczytasz jakiś rozdział skomentuj go. Pozdrawiam.