No przepraszam, że tak długo, ale wszystko się posypało i zamiast napisać to w jeden dzień notkę pisałam w 4 dni.. Myślę nad zawieszeniem puki się nie ułoży, a kiedy to będzie? Tego nie wiem.
- Nic się nie stało!
Roześmiana i wesoła powiedziała entuzjastycznie w stronę blond-włosego chłopaka, któremu widać było, że spadł kamień z serca. Przechodziło mi przez myśl, że przeprosił dlatego żeby nie mieć kłopotów u ich szefa. Zresztą rozumiem go, chociaż tata wydawał się na miłego i pełnego zrozumienia, ale nie wiem jaki jest do nich. Blondyn uśmiechnął się do mnie i wyszedł z pokoju. Po chwili usłyszałam głośne krzyki co wzbudziło we mnie niepokój. Uchyliłam drzwi, żeby coś więcej usłyszeć. Słyszałam dwa męskie głosy, a ich "rozmowa" przebiegała mniej więcej tak.
- Kurwa Hidan ile razy ci mam mówić, że jak masz wypełniać misję do końca to masz ją wypełniać, a nie przychodzić tutaj! Ja cie skurwielu kiedyś zabiję!
- Dobra spierdalaj jebany kaktusie.
A po chwili było tylko słychać głośne trzaski. Nikt nie reagował więc wyszłam jakby mnie prąd poraził i stanęłam między nimi odciągając jednego od drugiego. Ale jak to ja zawsze lubiłam pakować się w problemy. Pomagając im sama sobie zaszkodziłam. Poczułam siarczysty szlag w pysk od jednego z nich, otworzyłam szeroko oczy i powiedziałam sobie w myślach "o nie, tak być nie może!". Odwróciłam się na pięcie i z pięści uderzyłam jakiegoś siwego obstarzałego, ale w jakimś stopniu pociągającego nimfomana ( czy jak to się pisze ;d dop. autorki ) Spojrzał na mnie, jakby ducha zobaczył. Roślinka popatrzył na boki i zniknął jakby pochłonięty przez podłoże. Zostałam tylko ja i siwy. Patrzyłam na niego wściekła, a on na mnie. Te spojrzenia przerwał znany mi już głos.
- Co wy robicie?
Oboje spojrzeliśmy na Sasoriego, który patrzył na nas jak na dwóch idiotów, przynajmniej takie miałam odczucie. Po chwili odezwał się siwy.
- Ta dziwka, którą przyprowadziłeś mnie spoliczkowała. Mogłeś ją do mnie wysłać jak nie potrafiłeś jej zaspokoić.
- Hidan nie...
Sasori zrobił przerażone oczy po czym usłyszał kroki szefa, które odbijały się od pustych ścian korytarzu. Hidan pewny siebie powiedział do czerwonowłosego.
- I widzisz teraz cię szef opierdoli za to.
Patrzyłam się na siwego z mordem w oczach. Nie lubiłam jak ktoś mnie wyzywa, ale nie brałam sobie znów tego do serca. Pein podszedł do Hidana i chwytając go za bluzkę wykrzyczał mu w twarz.
- Coś ty powiedział?!
Hidan spojrzał na niego i powiedział jąkając się.
- No bo to Sasori! Przyprowadza dziwki a potem tak jest, że ja obrywam!
- Nie mów tak o mojej córce!
Przycisnął go do ściany tak mocno, że jego plecy zrobiły wgniecenie. Siwy nie wiedział o co tu chodzi, spoglądał raz na mnie raz na tatę. Podeszłam do nich i próbowałam ich rozdzielić.
- Tato uspokój się.
Poczułam przerażające spojrzenie na sobie przez Peina po czym zamilkłam, lecz zaraz po chwili odepchnęłam go od siwego.
-Mówię coś.
Podniosłam lekko ton patrząc w jego oczy. Tak to z pewnością mój ojciec. Postępuję zupełnie jak on i właśnie to zauważyłam. Spojrzałam na niego nieco bardziej stanowczo po czym usłyszałam od niego.
- Z tobą to sobie porozmawiam inaczej.
Po czym poszedł w swoją stronę. Przewróciłam tylko oczami po czym skierowała wzrok w stronę siwego i powiedziałam.
- Następnym razem myśl rozumem, a nie fiutem.
Odwróciłam się na pięcie nie oczekując odpowiedzi i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się się na łóżku po czym głośno sama do siebie powiedziałam.
- Dziewczyno w co ty się wpakowałaś.
Po chwili rozmyślań usłyszałam pukanie do drzwi trzymając głowę wbitą w poduszkę powiedziałam cicho "wejść!". Dopiero gdy drzwi się otworzyły podniosłam głowę z poduszki i spojrzałam na osobę w drzwiach. Był to mężczyzna z czarnymi włosami i sharinganem w oczach. Kogoś mi przypominał, kogoś znajomego. Na odczepnego powiedziałam lekko zaspanym głosem.
- Co chcesz?
On jednak bez słowa usiadł obok mnie i patrząc w podłogę powiedział.
- Ty jesteś Victoria, tak?
- No i?
Znów zamilczał więc schowałam twarz ponownie w poduszkę po czym usłyszałam jego męski głos.
- Masz ze mną misję..
Przymknęłam oczy i wstałam odrywając się od poduszki. Usiadłam obok niego przeciągając się. Spojrzałam na niego i zaspana powiedziałam.
- Jaką znowu misję, dopiero tutaj...
Nie dokończyłam zdania gdy on dał mi kartkę z opisem misji. Czytając to oczy jeszcze bardziej mi się poszerzyły. Spojrzałam na niego i spytałam ironiczne.
- To od Pein'a?
- Tak.
Zdecydowanym korkiem wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę biura. Przełknęłam ślinę i zapukałam po czym weszłam do środka. Usiadłam na przeciwko niego, a on zmierzył mnie tylko wzrokiem, był wściekły, że mieszam się w sprawy Akatsuki. Przełknęłam ponownie ślinę i powiedziałam.
- Tato.. Czemu wysyłasz mnie na tą misję?
- Żebyś nauczyła się pokory i że nie masz prawa wtrącać się w życie Akatsuki.
Odłożył papiery z biurka do schowka i usiadł na przeciw mnie patrząc na mnie zza rąk, które opierał na łokciach. Ja tylko zjechałam wzrokiem w dół i powiedziałam cicho.
- Przepraszam.
- Wiesz na czym misja polega?
- Mniej więcej.. Ale wytłumacz.
- Wraz z Itachim musicie odebrać ośmioogoniastego z rąk Kilera Bee.
- Ale..
Nagle Pein podszedł do mnie i przytulił mnie do siebie, szepcząc mi do ucha "kochanie uważaj na siebie, kocham Cię." Poniosła mnie ta chwila. Powstrzymałam napływające łzy do moich oczu i zamknęłam oczy. W końcu czułam, że gdzieś mnie chcą, że gdzieś mnie kochają. Po chwili wszedł Sasori, a gdy zobaczył tą scenę uśmiechnął się i patrzył na mnie. Pein pocałował mnie w czoło i wrócił do papierkowej roboty. Ja skierowałam się ku drzwiom i wyszłam zostawiając ich samych. Szłam przez korytarz z najdumniejszym z moich uśmiechów. Po chwili usłyszałam głos Sasoriego.
- Vicky! Czekaj.
Podbiegł do mnie i chwycił mnie za nadgarstek po czym odwrócił mnie w swoją stronę i powiedział z uśmiechem.
- Masz ochotę na spacer?
Lubiłam go, a jego uśmiech doprowadzał mnie do szaleństwa. Pokiwałam głową, że się zgadzam po czym poszłam do mojego pokoju. Wzięłam gorącą kąpiel, pomalowałam rzęsy i podkreśliłam linie ust szminką koloru czerwonym. Ubrałam czarne rurki, czerwone tenisówki i biały t-shirt z logo Rolling Stones'ów ( musiałam >.< dop. autorki ) i czekałam na Sasoriego, który po chwili zapukał do moich drzwi. Otworzył, a przede mną stał wysoki przystojny mężczyzna w czarnych spodniach, niebieskiej bluzce i czarnych butach. Uśmiechnął się i powiedział.
- Gotowa?
- Oczywiście.
Omg.! Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńPein ma w sobie coś strasznego O.o a zarazem potrafi być kochany.
Podoba mi się postać Vicky, taka spontaniczna.
Czekam na next!
Weny życzę :)
P.S. U mnie nowy chapterek ;P
Pozdrawiam ;)
Fajny rozdział . Podobał mi się ten wątek z Sasorim . <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next i zapraszam do siebie : [Nowe rozdziały]
http://konoha-high-school-live.blogspot.com/
&
http://zupelnie-nowy-rozdzial.blogspot.com/
Życzę weny i do przeczytania .
No przyznam, że dziś dopiero trafiłam na twój blog. Przeczytałam wszystkie rozdziały i muszę przyznać, że pomysł jest! Świetnie na prawdę :) Uwielbiam Akatsuki oraz wszystkich członków! Chcę być na bieżąco więc jakbyś mogła to informuj mnie o nowych notkach na moim blogu. Byłabym bardzo wdzięczna :) A jeśli masz ochotę, to również zachęcam to czytania mojego blogu :D Jest to mój pierwszy więc chce wiedzieć co robię źle, co wam się podoba. Wszystkie komentarze i uwagi są mile widziane :) Jestem po prostu ciekawa czy się nadaję do opowiadań ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://autorka-opowiadanie.bloog.pl/
~ autorka