sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 7. - Witaj tato..

Dobra zaczynamy z nowym rozdziałem, bo zaniedbałam tego bloga -.- tak wiem jestem leniwa, wiem. Ale mam nadzieję, że w ciągu tych pięciu dni, gdy bedę w domu napisze wiecej notek ^^. Więc zapraszam ;D.



Wszystko wokół było inne, nic nie było takie same. Wszyscy inaczej się zachowywali. Nawet Hidan był taki.. miły? Boże co się działo tej nocy.. Wyszłam na pole treningowe i zaczęłam ćwiczyć, w końcu chcę pójść na jakąś misję i przydać się tacie na coś.. Jak to dziwnie brzmi.. Na obcego mi faceta mówię "tato". Wszystko jest tak bardzo pojebane. Wzięłam w ręce katany i zaczęłam swój trening. Oczywiście nikogo nie było wokół więc trenowałam na drzewach. Zaczęłam delikatnie i subtelnie zbliżać się ku mojemu celowi, zrobiłam pełny obrót i zaatakowałam krzyżując ręce. Zostawiłam na drzewie ślad w kształcie X nic więcej.
- Jestem beznadziejna.
Usiadłam pod drzewem, rzuciłam w bok katany, wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów i zapaliłam jednego. Przymknęłam oczy i brałam po kolei buchy w płuca.
- Co ty tu robisz?!
Usłyszałam donośny męski głos, przez który poderwałam się od razu na nogi i spojrzałam na mężczyznę. Był to mój tatuś. Skrzywiłam się delikatnie wyrzucając pół papierosa w bok.
- Ja? Trenuję...
- Pozwalali ci na to?
Pein spojrzał na leżącego niedopalonego papierosa, a następnie spojrzał na mnie.
- Kto? Że rodzice? Znaczy się oni.. Wiedzieli..
Spuściłam głowę w dół. Miałam mętlik w głowie. Pein nie zachowywał się jak ojciec, a Konan wgl się mną nie interesowała. Brakowało mi tamtych rodziców. Brakowało mi tych przyjaciół. Brakowało mi tamtego życia.. Tutaj nie mam nic. Nie mam przyjaciół, nie mam co robić, nie mam szkoły, nie mam kochającej mnie rodziny. Spojrzałam na Peina i powiedziałam z lekko drżącym głosem.
- Chcę wrócić do wioski.. Nie chcę tutaj z wami być, przepraszam.
- To czemu wczoraj mówiłaś Sasoriemu co innego?
- Co mówiłam...?
Zaczęło się. Teraz w końcu dowiem się prawdy co się wczoraj działo.
- Jak to co? Wyznałaś przy wszystkich, że go kochasz, że chcesz zacząć chodzić na misję, chcesz się zbliżyć do Hidana, bo lubisz gejów, powiedziałaś, że będziesz Zetsu co dwa dni zmieniać ziemię w doniczce, żeby nie zwiędł, a Deidarze powiedziałaś, że pójdziecie na zakupy czekaj zacytuję "Dei idziemy jutro na zakupy, przyda mi się damskie oko w sprawie ubrań".
Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości po czym schowałam głowę w rękach i powiedziałam cicho.
- Nie piję więcej.
- Czyli całą kasę oddasz Kakuzu, którą z nim wygrałaś?
- Co?! Ja?! Nigdy mu tego nie oddam.
Powiedziałam z dumą w głosie po czym chwyciłam go za rękę i skierowałam się w stronę organizacji.
- Tato..
Powiedziałam zatrzymując się przy drzwiach mojego pokoju.
- Tak?
- Pójdziemy razem kupić nowe katany? Na tych zardzewiałych nie da się trenować.
Pein uśmiechnął się do mnie po czym wziął mnie na ręce i szliśmy do jego pokoju. Posadził mnie na łóżku i poszedł do gabinetu, z którego wrócił kilka minut później trzymając ręce za sobą. Usiadł obok mnie i wyciągnął zza pleców dwie katany z srebra.
- Podobno kiedyś służyły jednemu z najlepszych. Teraz są twoje. Wszystkiego najlepszego.
Uradowana położyłam je obok i przytuliłam się do niego. Odchyliłam trochę głowę aby spojrzeć w jego oczy i uśmiechnęłam się on również się uśmiechnął, ale troche inaczej.. Przybliżył swoją twarz do mojej i musnął zachłannie moje wargi. Szybko oderwałam się od niego biorąc katany i spojrzałam na niego przy drzwiach z łzami w oczach. Pein podszedł do mnie prawą ręką przycisnął mnie do drzwi trzymając za ramię i wyszeptał mi do ucha.
- Jeśli komukolwiek o tym powiesz to będzie jeszcze gorzej zrozumiano księżniczko?
Delikatnie musnął moją szyję kilka razy po czym rozluźnił uścisk i odsunął się ode mnie z tryumfującym uśmiech na twarzy. Szybko wybiegłam z pomieszczenia i skierowałam się prosto do mojego pokoju po czym usiadłam na łóżku i wzięłam jedną z katan w ręce i przyglądałam się każdemu detalowi tej cudownej broni. Przejechałam otwartą dłonią po katanie i poczułam dziwne uczucie, którego nigdy wcześniej nie czułam. Spojrzałam na katanę, przez którą przebiegał tak jakby coś na podobieństwo piorunu. Byłam w szoku. Wyszłam szybko na zewnątrz i zrobiłam tak samo z drugą kataną. Odbiłam się od ziemi i przy spadaniu w dół uderzyłam w drzewo jedną kataną, zrobiłam obrót uderzając drugą przy spadaniu na ziemię. Przykucnęłam delikatnie spoglądając na drzewo z którego już nic nie zostało. Spojrzałam na katany z zadowoleniem a zarazem zaskoczeniem.
- No proszę nasza mała księżniczka nauczyła się używać czakry, brawo.
Odwróciłam się na pięcie w stronę dobiegającego głosu. Był to Hidan siedzący na schodach. Zacisnęłam zęby i podeszłam nieco bliżej do niego.
- Hidan..
- Co znów chcesz mi powiedzieć, że mnie lubisz, bo jestem gejem? Oszczędź sobie.
- Nie.. Chciałam cię przeprosić..
- Nasza księżniczka potrafi przepraszać?
- Hidan nie mów do mnie tak.
Spuściłam głowę w dół przypominając sobie co wydarzyło się dzisiejszego dnia z łzami w oczach.
- Ej, dobrze co ci jest?
Podszedł do mnie i chwycił mnie za ramiona przy czym syknęłam gdy dotknął mojego lewego ramienia na którym miałam siniaki przez rękę Peina. Hidan szybko spuścił w dół rękaw mojej bluzki i zobaczył siniaki.
- Co ci się stało?!
Z przerażeniem przyglądał się mojemu ramieniu po czym spojrzał mi w oczy. Zza jego pleców było słychać męski głos.
- Co ty robisz pedofilu mojej córce!
Pein podszedł do Hidana zaciskając pięści z chęcią uderzenia go. Zacisnęłam zęby i stanęłam na przeciw Peina, który nie zdążył zatrzymać swojej ręki i uderzył mnie w policzek dość mocno, że poleciałam na trawę,  a z ust puściła mi się krew. Podniosłam się na nogi i powiedziałam patrząc na niego.
- Ciekawe co jeszcze zrobisz swojej córce, tatusiu...
Pein spojrzał z wściekłością na mnie później na Hidana i wrócił do organizacji. Hidan sam nie wierzył w to co się stało, wziął mnie na ręce i zaprowadził do Sasoriego, który od razu się mną zajął. Hidan wyszedł z pokoju zostawiając nas samych. Sasori powiedział stojąc nade mną.
- Oj kochanie co z ciebie wyrośnie to ja nie wiem.
- Nie nazywaj mnie tak..
- Ale czemu? Przecież wczorajsza noc.. Mówiłaś, że..
- Tak wiem już co mówiłam i tego żałuję. Sasori ja ciebie nie kocham.
- A noc razem? Nic dla ciebie nie znaczyła?
- Noc..? Razem..?
- No tak..
- Kurwa..
Spuściłam głowę w dół zamykając przy tym oczy. Sasori wymownie zakaszlał po czym powiedział.
- To wiec co ci się stało?
- Tata mnie uderzył..

1 komentarz:

  1. Pain to dupek... Jak mógł tak zrobić?! Zabić gnoja... Swoją drogą to Victoria nieźle zabalowała, że spędziła noc z Sasorim.. Następnym razem pewnie pomyśli zanim do czegoś takiego dopuści :P Notka świetna, ciekawe co powie Sasori na wieść, że ojciec uderzył Vici^^ Pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń

Ogłoszenie!

Drodzy czytelnicy. Jeżeli przeczytacie jakiś rozdział to proszę pozostawić po sobie jakiś ślad, krytykę czy też pochwałę. Jak widzę komentarze od was od razu chce mi się pisać dalsze rozdziały. Ale właśnie bez tych komentarzy czuję się jakbym pisała sama do siebie. Więc jeśli przeczytasz jakiś rozdział skomentuj go. Pozdrawiam.