niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 9. - Rinnegan.

Siedziałam w jego gabinecie jak na szpilkach. Bałam się każdego jego ruchu. Patrzyłam na niego z żalem w oczach. Nie mógł mnie inaczej skrzywdzić. Był moją ostoją, moim autorytetem, moim ojcem do cholery! Patrzył na mnie z lekkim przerażeniem(?) w oczach. Byłam rozczarowana po czym spuściłam głowę w dół, żeby na niego nie patrzeć. Miałam obrzydzenie do niego. Przez pobyt tutaj traciłam już jakiekolwiek emocje. Stawałam się taka jak oni, to było pewne. Po chwili Itachi zakrząknął i powiedział kierując się do drzwi.
- To ja was może zostawię samych.
Bałam się zostać sama, ale musiałam z nim porozmawiać. Kiedyś musiał nastać ten czas. Gdy Itachi zamknął za sobą drzwi Pein powiedział stonowanym głosem kładąc ręce na biurku.
- A więc masz swojego rinnegana.
- I co teraz będziesz mnie gwałcił i molestował z dumą?
Prychnęłam pod nosem i podeszłam do parapetu siadając na nim. Pein odwrócił wzrok na jakiś moment wpatrując się w jeden punkt, po czym wstał od biurka i podszedł do mnie. Kucnął przede mną i chwycił moje ręce po czym powiedział patrząc na mnie.
- Przepraszam. Wiem, że mi teraz nie wierzysz, ale nie chciałem tego.. Dopiero teraz wiem jak bardzo mogłem skrzywdzić jedną z dwóch kobiet, które kocham.
Parsknęłam śmiechem po czym odepchnęłam go od siebie zeskakując z parapetu. Odwróciłam wzrok w jego stronę patrząc wzrokiem pełnym wstrętu i nienawiści.
- Co myślisz, że polece na te twoje tanie słówka. Łżesz prosto w oczy i ty śmiesz nazywać się ojcem? Już bym wolała w ogóle nie mieć ojca niż mieć takiego skurwiela! Współczuję Konan, że jest z takim frajerem jak ty. Dziękuję.
Skierowałam się w stronę drzwi wychodząc z hukiem. Skierowałam się w stronę kuchni wchodząc do niej dość głośno po czym Kisame rozzłoszczony powiedział do mnie zajadając się serkiem.
- Czy ty nie możesz choć raz zachować się cicho?! Chcę zjeść w spokoju! Gorzej niż Deidara się zachowujesz!
- Zamknij pysk!
Z jadalni było słychać głos blondyna po czym spojrzałam na rybę i powiedziałam opierając się o stół patrząc mu w oczy.
- Jeśli w tej chwili nie zamkniesz się wpierdalając ten serek to przerobię cię na sushi zrozumiano?
- Jak ty....
Z całej siły walnęłam ręką w stół patrząc na niego.
- Co powiedziałam?!
Kisame się zmieszał i spuszczając głowę w dół wziął do ust łyżeczkę zapełnioną po brzegi serkiem. Odeszłam od stolika i wyciągnęłam z lodówki butelkę wody. Poczułam dziwne ukłucie w brzuchu i mocno przymknęłam powieki czując jakby moje oczy zaczęły płonąć. Po moich policzkach spłynęła krew po czym ból przeszedł i otworzyłam oczy. Kisame otworzył usta i powiedział.
- Jak .. Ty... SZEFIE!!!!
Wydarł się na całą organizację rzucając w górę serkiem i łyżeczką i zaczął biegnąć w stronę wyjścia, lecz mocne uderzenie drzwiami powaliło bestię na ziemię. Do kuchni wszedł Pein i spojrzał dookoła, a jego wzrok utkwił na mnie. Spojrzałam na niego i prychnęłam pod nosem.
- Jak ty wyłączyłaś rinnegan'a?
Spojrzał na mnie dość zszokowany. Widać było, że taki widok był dla niego nowością. Spojrzałam na swoje odbicie w łyżce i oniemiałam. Oczy, które miałam w kolorze rubinowym wyglądały teraz jakby w tęczówkach wylała się krew. Szybko podbiegłam do jedynej osoby, która mogła mi pomóc. Dosłownie wbiegłam bez pukania do drzwi zatrzymując się w otwartych drzwiach. Moje kąciki ust powędrowały ku górze i oparłam się o framugę drzwi patrząc na chłopaka, który rzeźbił właśnie jedno ze swych dzieł. Marionetka miała niesamowite rysy twarzy, porcelanową twarz i ciepły, delikatny uśmiech na twarzy. Podeszłam bliżej chłopaka i nachyliłam się przy nim patrząc na jego ręce.
- Ładne.
Chłopak wzdrygnął się po czym spojrzał na mnie i ponownie się wzdrygnął spadając z krzesła. Szybko wstał i powiedział z troską w głosie.
- Co ci się stało?!
- Ale co... A oczy.. Jak to stwierdzili w kuchni, wyłączyłam rinnegan'a.
Wzruszyłam ramionami i usiadam na jego miejscu. Wzięłam w dłonie nieskończoną jeszcze marionetkę i powiedziałam.
- Masz na prawdę tale..
Zdanie przerwał mi bezradny głos Sasoriego.
- Zaraz wrócę, nie ruszaj się..
Westchnął ciężko i poczłapał w stronę apteczki, którą trzymał w łazience. W sumie nie dziwię mu się, że jest taki zniesmaczony skoro prawie codziennie u niego jestem z jakimś urazem, zadrapaniem, raną, a teraz z nowym nabytkiem. Rinegann'em. Odwróciłam się w stronę Sasoriego, który właśnie wychodził z łazienki. On pokręcił tylko głową na mój widok i poklepał miejsce na łóżku. Pokracznie podreptałam w wyznaczone miejsce i usiadłam posłusznie. Czerwonowłosy usiadł obok mnie wyciągając apteczkę. Namoczył chusteczkę wodą i wytarł już zaschniętą krew z moich policzków. Był delikatny jak zawsze, a jego ruchy subtelne i pełne gracji? Tak gracji.. Obchodził się ze mną jak z najważniejszą "Rzeczą" w jego życiu. Uśmiech sam rysował się na mojej twarzy, ale gdy zobaczyłam w jego ręku strzykawkę od razu odsunęłam się trochę z przerażeniem w oczach. Sasori zaśmiał się i powiedział do mnie.
- Przypomniało mi się jak tutaj trafiłaś. Też się bałaś strzykawki. Ale teraz musisz, to dla twojego dobra... Nastaw rękę.
Spojrzałam na niego z wywróconą dolną wargą do przodu, a on jeszcze bardziej się zaśmiał chwytając mnie za nadgarstek. Spojrzał mi w oczy swoim ciepłym spojrzeniem i rozchylił usta z chęcią wypowiedzenia kilku słów.
- Nie bój się, nie masz czego..
Spojrzał na moją rękę i powoli zaczął wbijać mi w żyłę żółty płyn. W sumie to nic nie bolało. Wyciągnął igłę z mojej ręki i powiedział z uśmiechem chowając swój sprzęt do apteczki.
- No i już wszystko gotowe, a teraz idź stąd bo pracuję.
Wskazał ręką w stronę drzwi po czym zaśmiał się po raz kolejny i musnął mój policzek idąc do łazienki. Podniosłam się z łóżka i idąc w stronę drzwi wyjściowych dotknęłam koniuszkami palców miejsce, gdzie złożył pocałunek i uśmiechnęłam się sama do siebie wychodząc z pokoju. Skierowałam swoje kroki w stronę mojego pokoju, gdy przechodząc obok biura ojca usłyszałam rozmowę dwóch mężczyzn. Jeden z głosów należał do mojego ojca, a drugi? Nie mam pojęcia.. Stanęłam przy drzwiach i zaczęłam podsłuchiwać rozmówców.
Pein " Zadowolony jesteś z tego? Z tego, że przez ciebie musiałem zjebać sobie relację z moją córką, bo chcesz pozbawić ją emocji!"
Druga osoba "Wiesz dobrze, że jej tutaj nie chciałem. Masz szczęście, że w końcu ma rinnegan'a, bo wiesz co by..."
Pein "Tak wiem. Madara ja cię szanuję, ale nie takie coś! Wiesz dobrze, że nie mogłem jej mieć przy sobie przez te 16 lat! "
Druga osoba "Tak wiem, porozmawiamy następnym razem, bo czas goni. Przemyśl to."
Usłyszałam kroki lecz nie potrzebnie nadal tam stałam. Osoba wychodząca z pomieszczenia nieświadoma tego z całej siły otworzyła drzwi, które wręcz zmiażdżyły moją twarz co przyczyniło się do mojego upadku. Skuliłam się trzymając dłońmi twarz i zaczęłam przeklinać pod nosem. Czułam na sobie wzrok tej osoby, która odezwała się i podeszła do mnie.
- Kochanie nic ci nie jest?!
Powiedział przerażonym głosem mój ojciec. Odsłoniłam twarz i patrząc na niego powiedziałam.
- Ty tego nie chciałeś, prawda?
Pein odwrócił wzrok w prawą stronę i usiadł obok mnie patrząc się w podłogę. Westchnął ciężko po czym spojrzał na mnie z wymuszonym uśmiechem na jego bladej twarzy.
- Słyszałaś?
Spojrzałam na niego przygryzając dolną wargę z zażenowania.
- Tak, słyszałam..
Zapadła chwila ciszy po czym poczułam jak Pein przytula mnie do siebie dość mocno. Ja wtuliłam się w niego, a łzy poleciały po moich policzkach. Czułam, że jego intencje są teraz szczere. Nachylił głowę nad moje ucho i powiedział drżącym głosem.
- Przepraszam, nie chciałem tego, ale jest ktoś wyżej nade mną.. Nie powinienem się zgadzać, przepraszam! Ja... Ja cię kocham.
Coś we mnie pękło po czym wydusiłam z siebie kilka słów.
- Ja ciebie też kocham, tato..
Pocałował mnie w czoło i wstał wystawiając rękę w moją stronę aby pomóc mi wstać. Uśmiechnęłam się do niego naturalnie i z pomocą jego ręki podniosłam się z ziemi. Spojrzał na mnie i powiedział.
- Musze wracać do pracy, zajmij się czymś, a jak będziesz chciała porozmawiać to przyjdź.
- Dobrze.
Poruszałam głową na znak, że rozumiem i odprowadziłam go wzrokiem do drzwi gabinetu. Otarłam łzy i skierowałam się w stronę jadalni. Byłam słaba i wykończona. Weszłam do pustej kuchni i zrobiłam sobie kanapki. Usiadłam z gotową kolacją przy stole i zaczęłam pomału jeść. Ból w okolicy skroni był nieziemski. Po chwili poczułam jak moje ciało obsuwa się w dół, a ja nic nie mogę na to poradzić. Przymknęłam powieki po czym po chwili znowu je otworzyłam. Wszędzie było ciemno. Wielkie, ciemne pustkowie z iskierką światła gdzieś w oddali. Szłam przed siebie w stronę światełka, które stawało się coraz większe. Przez cały czas towarzyszyły mi jakieś zagłuszone dźwięki, coś w stylu rozmowy kilku ludzi, lecz były tak przytłumione, że nie dało się nic dokładnie usłyszeć. Po kilku minutach drogi w końcu doszłam do celu. Światło padało przez dziurkę od klucza wielkich wrót. Niepewnie je otworzyłam. Moim oczom ukazała się polana pełna niebieskich kwiatów. Na samym środku polany siedział niebieski kot z dwoma ogonami. Zmarszczyłam brwi na jego widok po czym on wstał, przeciągnął się i spojrzał na mnie. Po chwili powiedział ludzkim głosem.
- Podejdź do mnie.
Czułam się dziwnie, jak w jakimś śnie? Tak to na pewno tylko sen. Podeszłam więc bliżej, bo co miałam do stracenia. Z każdym moim krokiem kot był coraz większy, a ja czułam się obok niego jak jakaś myszka. Podniosłam swój wzrok na niego i powiedziałam.
- Co teraz?
Położył się ponownie trzymając mnie w swoich łapach.
- Załącz rinnegan'a.
Przymknęłam powieki, a moje oczy od razu zmieniły się kolor na szary z czarnymi okręgami. Otworzyłam powieki i spojrzałam na niego pytająco.
- A teraz wsłuchaj się w dźwięki.
Stałam przez chwilę zdziwiona po czym przymknęłam powieki i starałam się wychwycić każde słowo.
1."On już nie wróci prawda? Sasori powiedz, że ona będzie żyła, powiedz, że się obudzi zaraz. Sasori powiedz coś do cholery!"
2."Jej stan jest krytyczny, nie wiemy czy Matatabi przyjął się w jej ciele. Musimy czekać. Tylko tyle nam zostało"
1."Mówisz to z takim cholernym spokojem, który doprowadza mnie do szału!"
2."Itachi odpocznij, dostajesz już na głowę."
Otworzyłam szybko oczy i spojrzałam na kota.
- Ty jesteś Matatabi?
- Tak to ja.
Wymruczał kot ziewając co chwilę. Rozglądnęłam się po polanie i powiedziałam zrezygnowana.
- Chcę się obudzić z tego snu.. Ile tutaj jestem? Dzień, dwa?
Spojrzałam na kot, który przez zamknięte powieki powiedział.
- Półtora roku. Czekaj obudzę cię moja pani.
Kot wstał po czym najeżył się i otworzył paszczę połykając mnie w całości. Szybko otworzyłam oczy oddychając nerwowo. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu, w którym nikogo nie było. Wstałam z łóżka, na którym leżałam i zaczęłam iść cała wystraszona po korytarzu. Weszłam po schodach do góry i odwróciłam się na lewo, gdzie znajdował się pokój Itachiego. Przełknęłam ślinę i podeszłam do drzwi. Spuściłam głowę w dół podnosząc prawą dłoń by zapukać. Od tego oderwał mnie głos z końca korytarza.
- Nie ma go tam.
Odwróciłam się w stronę dobiegającego głosu. W ciemności korytarzu widziałam tylko krwistoczerwone oczy z Mangekyou Sharingan. Moje ciało przeszły ciarki, a głos zaczął drżeć.
- Kim jesteś..?
Rozmówca tylko się zaśmiał i zbliżył do słabo działającej już lampy na suficie. Gdy zobaczyłam jego postać przełknęłam nerwowo ślinę po czym przybliżyłam się niepewnie do niego. Spojrzałam w jego oczy, które nie były już takie same jakie zostały w jej pamięci od ostatniego spotkania.
- Skąd tutaj się znalazłeś?
- Jakby ci to miło wytłumaczyć. Od twojego ostatniego pobytu w wiosce wiele się zmieniło. Ja wraz z nowymi towarzyszami dołączyłem do Akatsuki jakiś rok temu. Mamy zamiar pomóc twojemu ojcu.
- A więc już wiesz, Sasuke...
- Jesteś fałszywa. Jak na ciebie patrzę to mnie coś odpycha aż. Cały czas nas zdradzałaś pracując do nich. Nawet wtedy na balu. Byłaś z moim bratem wtedy. Ale widzę, że traktują cię jak królika doświadczalnego. Najpierw uczyli cię walki wręcz, potem nauczyli cię walki używając żywiołów, niedawno rinnegan, a teraz bijuu? Z każdym krokiem pozbawiają cię emocji. Chcą byś była maszyną do zabija...
- ZAMKNIJ SIĘ!
Krzyknęłam przerywając jego wypowiedź. Spojrzałam wściekła na niego zaciskając pięści.
- Co ty możesz o mnie wiedzieć, co? Całe życie w Konoha poświęciłam, żeby być blisko ciebie. Nie wiesz co tu się działo, nic nie wiesz! Gówno was wszystkich obchodziło gdzie zniknęłam! Tutaj mam kochającą mnie rodzinę, a w wiosce musiałam się użerać z takimi zadufanymi w sobie dupkami jak ty. A teraz zejdź mi z drogi.
Wyminęłam go i podążyłam od razu do gabinetu ojca. Weszłam bez pukania z wielkim hukiem. Dopiero, gdy rozejrzałam się po pomieszczeniu, zauważyłam, że całe Akatsuki siedziało przy wielkim stole, obmyślając plan działania natarcia na Sunagakure. Dziesięć par znanych mi już oczu oraz trzy pary nieznanych wpatrywało się we mnie jak w ducha. Spojrzałam na Peina i powiedziałam.
- Czemu mam w sobie bi...
Sasori wstał i podszedł do mnie wyprowadzając za drzwi. Chwycił mnie za nadgarstek i zaczął prowadzić w stronę drzwi prowadzących do lochów. Wszędzie było czuć smród krwi i rozkładających się ciał. Weszliśmy w końcu do pomieszczenia na samym końcu po lewej stronie. Posadził mnie za krześle i usiadł obok.
- Nie mów nikomu, że masz w sobie Nibi'ego. Nikomu rozumiesz?
- Ale czemu?
- Sam wyciągnąłem bijuu z Yugito Nii, żebyś nie umarła... Rinnegan był dla ciebie zbyt mocny i nie potrafiłaś go kontrolować. Nibi jest ugodowy, dlatego też wybrałem go na twojego demona. Pamiętaj nie możesz nikomu o nim powiedzieć.. Wiesz o tym tylko ty, ja, Sasuke i Itachi. Nikt inny nie chciał się zgodzić, a sam Pein nic o twojej śpiączce nie wiedział. Wrócił dopiero dzisiaj z misji. Dla twojego bezpieczeństwa nie mów nikomu, to może się źle skończyć dla ciebie.
- Po co to wszystko robicie?
- Ja ci już mówiłem co do ciebie czuję, a Itachi? Nie wiem sam. Chyba musisz go zapytać. Tak bardzo za tobą tęskniłem..
Spojrzałam na niego nic nie mówiąc, po czym wyszłam z pomieszczenia. Skierowałam się niechętnie do kuchni. Otwierając drzwi dostrzegłam tą samą dziewczynę, która była w sali konferencyjnej. Kogoś mi przypominała. Pamiętam ją skądś, ale nie potrafię sobie przypomnieć skąd. Patrzyła na mnie z nienawiścią. Spojrzałam tylko na nią z dezaprobatą nalewając sobie kawy do ulubionego kubka Tobiego. Ciągle wbijała we mnie swój wzrok nie odrywając go chociażby na chwilę, żeby mrugnąć. Patrzyła tak na mnie, aż do kuchni wszedł Sasuke. Jej wzrok od razu stał się czuły, namiętny i wyglądała jakby miała serduszka zamiast tęczówek. Na ten widok zakrztusiłam się kawą wypluwając ją w stronę czerwonowłosej. Było słychać tylko śmiech Sasuke. Spojrzałam na niego tajemniczym spojrzeniem i usiadłam na blacie kuchennym wyciągając paczkę papierosów z szufladki, gdzie Kakuzu zawsze je chowa przede mną. Odpaliłam jednego i spojrzałam pytająco na dziewczynę, która piorunowała mnie wzrokiem wściekłości. Spojrzałam znowu na Sasuke, który był dość blisko mnie. Wypuściłam dym z ust w jego stronę, a on zaś wciągnął go do płuc po chwili wypuszczając w bok. W końcu się odezwałam.
- Wyrosłeś skarbie.
Uśmiechnęłam się złowieszczo patrząc na niego paląc fajkę. Zaśmiał się i poruszył głową na boki po czym sam powiedział.
- A ty niby nie? Już prawie 18 lat nam stuknie.
Zakrztusiłam się dym papierosa po czym spojrzałam na niego.
- Że co kurwa proszę?
Sasuke zdezorientowany spojrzał na mnie po czym odezwał się piskliwy głos dziewczyny, która siedziała przy stole.
- A mi 17-ście!
- Zamknij pysk.
Powiedziałam spoglądając na nią z wściekłością w oczach.
Uspokój się, dziewczyna nic ci nie zrobiła.
W mojej głowie pojawił się głos Matatabiego. Uspokoiłam się od razu po czym wyrzuciłam peta przez otwarte małe okienko. Spojrzałam na Sasuke po czym powiedziałam zeskakując z blatu.
- No nic na mnie już pora, muszę poćwiczyć i się przebrać.
Mówiąc to kierowałam się w stronę drzwi ciągle patrząc na młodego Uchiha. Wiedząc, że już jestem przy wyjściu odwróciłam się i poczułam mocne uderzenie drzwiami w moją twarz. Od razu upadłam na podłogę i podrapałam się po głowie patrząc na oprawcę mojego bólu. Był to wysoki chłopak możliwe, że w moim wieku o fioletowej tęczówce i białych włosach, które na końcówkach miały kolor niebieski. Spojrzał na mnie po czym uśmiechnął się sam do siebie ukazując po lewej stronie ust mały kieł. Poruszał brwiami do góry po czym powiedział.
- Sasuke, kto by pomyślał, że tu takie laski mieszkają! A my musieliśmy się tyle użerać z Karin.
Z końca kuchni było słychać wściekły głos dziewczyny.
- Suigetsu zaraz ci krzywdę zrobię!
Zaraz po tych słowach do kuchni wparował rudowłosy chłopak, który uderzył drzwiami w Suigetsu, który tracąc równowagę na nogach upadł prosto na mnie. Nie wytrzymałam już tego i mój krzyk rozniósł się po całej kuchni.
- KURWA!!!
Chłopak o białych włosach uśmiechnął się i nadal leżąc na mnie powiedział.
- Kochanie nie denerwuj się tak, pamiętaj złość piękności szkodzi.
- No nie kurwa drugi Hidan... Złaś ze mnie idioto!
Odepchnęłam go z siebie po czym wstałam na własnych nogach i spojrzałam na nich wszystkich. Do kuchni wszedł Deidara, Sasori, Itachi i Hidan. Itachi od razu na widok nowych członków, którzy paradowali dumnie w szatach Akatsuki warknął i spojrzał na mnie.
- Czemu się wydzierasz? Spać mi nawet nie dasz.
Powiedział zmęczony i zaspany Deidara, który ciągle ziewał i rozciągał się. Westchnęłam cicho po czym usiadłam na krześle. Byłam wykończona dzisiejszym dniem. Skrzyżowałam ręce na stole po czym bezwładnie położyłam na nich moją głowę nie wiedząc kiedy ponownie zmorzył mnie sen.

6 komentarzy:

  1. Nowa notka wreszcie <3
    O jaki troskliwy Sasori ;33 Słodko. :D
    Nowi członkowie? No proszę,proszę...
    Trochę współczuję Victorii na prawdę dużo przeszła ;x
    czekam na więcej! Pisz szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. He he... Drugi Hidan...
    Końcowka mi się najbardziej podoba^^.
    Hmm... co dalej... A tak Karin to samą sobą wszystkich irytuje, więc nie dziwnie sie Viktori, że tak się wściekła jak zaczęła gadać...
    Zgodzę się z Enmą Kirei współczucie Vici się należy. Tylko po co, aż na tyle czasu musiała stracić przytomność?
    O bardzo i to bardzo ładnie cię proszę [z regóły ludzi o nic nie proszę] PISZ SZYBCIEJ!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę to skomplikowane, za szybko akcję rozpisałaś i można się zagubić w tym wszystkim :D Nie zmienia to faktu, że zaskoczyłaś tym, że dziewczyna ma bijuu. No ładnie ładnie. Jeszcze nagle Sasuke i reszta, będzie się działo! Już widzę stosunki Victori i Karin, haha :D Pozdrawiam i czekam na kontynuację :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę o uzupełnienie linku do naszego spisu inaczej zostanie on usunięty! Jeśli to już zrobisz daj odpowiedź pod najnowszą notką!

    http://spis-ff-o-naruto.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Siemka dodałam rozdział na http://bol-jest-czescia-mnie-samej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem jedno: Dzieję się~! :3
    Porobiło się nieźle. :D
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń

Ogłoszenie!

Drodzy czytelnicy. Jeżeli przeczytacie jakiś rozdział to proszę pozostawić po sobie jakiś ślad, krytykę czy też pochwałę. Jak widzę komentarze od was od razu chce mi się pisać dalsze rozdziały. Ale właśnie bez tych komentarzy czuję się jakbym pisała sama do siebie. Więc jeśli przeczytasz jakiś rozdział skomentuj go. Pozdrawiam.