Ohayo! Ten rozdział dedykuję, mojemu ulubionemu czytelnikowi, a mianowicie Pawłowi, pozdrawiam ;3.
Bandaż wraz z wodą utlenioną poleciały na podłogę a usta czerwonowłosego rozchyliły się z niedowierzania. Jego wzrok był przerażony, a zarazem nie wierzył w to co usłyszał. W sumie to mu się nie dziwię, nikt by nie uwierzył. Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi, aby uniknąć kłótni o to, że "Pein nigdy by nie uderzył swojej córki", "on jest dobra" bla,bla,bla, rzygam tym.. Chwytając za klamkę poczułam dziwny ucisk na nadgarstku. Był to Sasori. Przyciągnął mnie delikatnie do siebie i przytulił szepcząc do ucha.
- Jakoś to naprawimy, uda nam się. Pomogę ci..
- Nie chcę waszej pomocy. Jesteście tacy sami jak on! Za niedługo będę wyglądała jak przegrany bokser po walce.
Odsunęłam mężczyznę od siebie i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Szłam pustym korytarzem zastanawiając się co ja teraz zrobię... Wiedziałam kto mógł mi teraz poprawić humor. Ruszyłam żwawym krokiem przed siebie po czym zatrzymałam się przy drzwiach z tabliczką "Victorii wstęp wzbroniony". Uśmiechnęłam się szyderczo i weszłam bez żadnego pukania. Otwierając drzwi wydarłam się jak zawsze.
- Deida..ra...aa.
Patrzyłam właśnie jak blondyn nago tańczy, a gdy usłyszał mój głos stał na przeciwko mnie odwrócony przodem jakby zobaczył ducha, a ja sama miałam wargi rozszerzone po czym doszłam do siebie i wybuchłam głośnym śmiechem.
- Hahaha... Dei, masz małego.
Powstrzymywałam się od płaczu po czym Deidara podszedł do mnie i wypchnął mnie z pokoju wychodząc na korytarz. Po chwili usłyszeliśmy dwa donośne śmiechy. Równo odwróciliśmy głowy w stronę dochodzących odgłosów i ujrzeliśmy Hidana i Itachiego całych czerwonych ze śmiechu. Ledwo co udawało im się nabrać powietrza do płuc. Spojrzałam na blondyna i powiedziałam spuszczając wzrok na jego przyrodzenie po czym powiedziałam najpoważniej jak potrafiłam.
- Chłopcze ubierz się, nie można paradować z gołym kroczem przy damie.
Zacisnęłam usta w wąską linię, żeby nie wybuchnąć śmiechem po raz kolejny, a Dei cały zaczerwieniony wrócił do pokoju z chęcią mordu na mnie w oczach. Hidan i Itachi podeszli do mnie i zaczęli się śmiać. Pierwszy raz widziałam, że Itachi się uśmiechał, a co dopiero śmiał. Czarnowłosy stał dość blisko mnie więc pomyślałam, że jak już się bawić to się bawić.
- Czarny jak mnie dogonisz sprzątam za ciebie.
- Nie, ja nie biegam.
- A no tak wielki pan Uchicha nie potrafi biegać.
- Coś ty powiedziała?!
- Nie potrafisz biegać.
- Ja potrafię wszystko!
Widząc jego zdenerwowanie zaczęłam biec przy czym odwróciłam się przez ramię i pokazałam mu język. Starszy Itachi zaśmiał się wraz Hidanem i pobiegł za mną. Jak zobaczyłam, że biegnie za mną wybiegłam z organizacji przez jakieś drzwi i ujrzałam łąkę, ale różniła się od tej do mojego treningu. Było tutaj tak zielono, kwieciście i ładnie. Zatrzymałam się i zaczęłam podziwiać piękno tego miejsca. Po chwili usłyszałam męski głos Itachiego,o którym zapomniałam.
- Mam cię.
Chwycił mnie z rozpędu za talię i razem runęliśmy na trawę. Zaczęłam się śmiać po czym spojrzałam na Itachiego, który leżał na mnie i spoglądał na mnie. Delikatnie odgarnął kosmyk włosów, który niesfornie opadał mi na oczy, za ucho i uśmiechnął się. Tak bardzo przypominał mi Sasuke, w którym byłam zakochana. Uniosłam kąciki ust lekko ku górze tworząc mały i subtelny uśmiech na mojej porcelanowej twarzy. Czarnowłosy nachylił się jeszcze bliżej mojej twarzy po czym przymknął powieki i pocałował mnie czule w usta. Z początku nie wiedziałam co się dzieje, lecz przymknęłam również powieki i oddałam się chwili oddając mu pocałunek. Nasze języki splotły się w jedność. Chwila zapomnienia.. Dopiero gdy poczułam jego męskie dłonie pod bluzką, ocknęłam się i przerwałam pocałunek szybko wstając i mówiąc pół jękiem.
- Nie, nie, nie, nie tak nie może być.
- Coś nie tak zrobiłem? Przepraszam ja...
- Za bardzo przypominasz mi Sasuke...
Itachi zrobił lekki grymas na twarzy po czym powiedział z rozczarowaniem w głosie.
- Rozumiem idź sobie do niego i tak nikt cię tu nie potrzebuje.
Moje czerwone oczy rozbłysły. Pierwszy raz nie wiedziałam co robić. Spojrzałam na niego i mijając go powiedziałam.
- To sobie idę. Pozdrów moją rodzinkę.
Weszłam do środka kierując się od razu w stronę mojego pokoju mijając chyba wszystkich na korytarzu. W końcu doszłam do drzwi mojego pokoju wchodząc do środka. Było słychać tylko głośny trzask drzwiami i od razu wzięłam się za pakowanie rzeczy. Schowałam do torby czarną bluzę, długie czarne rurki, bieliznę i ze dwie bluzki. Zarzuciłam torbę przez ramię oraz na zarzuciłam skórzany pas z katanami na plecy w kształcie X. Skierowałam się do kuchni biorąc z lodówki dwie butelki wody, jedną butelkę sake, a z blatu kuchennego wzięłam dwie paczki papierosów i zapałki. Odwiązałam opaskę z przekreślonym symbolem Konohy i rzuciłam na podłogę po czym moja postać zatraciła się w ciemności korytarza. Wyszłam przez polanę treningową i skierowałam się w stronę lasu. Spojrzałam na las z płomyczkiem nadziei w oczach.
- Przygotuj się Konoha na moje ponowne przyjście.
Uśmiechnęłam się i weszłam do dzikiego lasu.
Przemierzałam kilometry, aż nastała noc, więc lepiej było się gdzieś zatrzymać. Przeszłam jeszcze trochę, aż zobaczyłam światło. Pobiegłam więc w jego stronę. Moim oczom ukazał się stary, drewniany domeczek. Niepewnie zapukałam do drzwi. Po chwili w nich ukazała się młoda kobieta. Była wysoka, opanowana i miała blond włosy. Tyle udało mi się zauważyć.
- Czego tutaj szukasz?
-Ja-a .. Ja tylko chciałam zapytać czy pani ma troche miejsca w domu, bo nie mam się gdzie zatrzymać, a noc w takim lesie nie jest zbyt bezpieczna.
Kobieta teatralnie wywróciła oczami i otworzyła szerzej drzwi wpuszczając mnie do środka. Rozglądnęłam się dookoła zapamiętując każdy szczegół. Po wyglądzie było widać, że to domek leśniczego, ale szło by się zastanawiać nad tym, a ja nie mam czasu. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos kobiety.
- Chcesz coś do picia?
- Poproszę herbatę.
Usiadłam na kanapie i odstawiłam na podłogę torbę wraz z katanami, a przed moim nosem już stała herbata, a blondwłosa kobieta siedziała po drugiej stronie stołu. Sięgnęłam niepewnie po szklankę czując na sobie jej spojrzenie, które przeszywało mnie na wylot. Spojrzałam na nią i natrafiłam się na jej wzrok.
- Skądś cię znam.
Powiedziała w końcu odrywając wzrok ode mnie. Spojrzałam na nią pytająco po czym powiedziałam.
- Co konkretnie masz na myśli?
Blondynka nachyliła się w moją stronę i powiedziała po chwili namysłu.
- Nie wiem czy wiesz, ale wyglądasz dokładnie jak Konan.. Powiedz jak się nazywasz.
- Jestem Victoria.. Hugi.
Przełknęłam ślinę i z ledwością wypowiedziałam znienawidzone przeze mnie nazwisko, ale nie mogłam jej powiedzieć, że jestem córką Peina i Konan. Kobieta widziała, że coś ukrywam ona tylko zakrząknęła i powiedziała.
- Jesteś z Konoha tak?
- Tak.
Wypowiadając słowo blondwłosa kobieta uśmiechnęła się delikatnie.
- Nazywam się Samui pochodzę z Kraju Błyskawic. Masz szczęście jutro wyruszam do Konohy, więc możesz tutaj zostać tyle i ile chcesz.
- Dziękuję.
Wypiłam do końca herbatę i odłożyłam na stolik kubek. Po chwili znów odezwał się kobiecy głos z ust jasnowłosej.
- Skoro jesteś z Konoha pewnie znasz niejakiego Sasuke Uchicha?
Spojrzałam na nią pytająco.. Wybierała się do Konoha, pyta o Sasuke.. Po chwili ciszy odezwałam się dość poważnym tonem.
- Nie, nie znam takiego człowieka.
- Mhm dobrze.. Ja idę spać. Ty śpij na kanapie, bo nie ma drugiego łóżka, dobranoc.
- Dobranoc.
Chwilę jeszcze poleżałam o rozmyślałam o Sasuke. Jedno było pewne, nadal jestem w tym głupku zakochana. Nie wiedziałam nawet kiedy zasnęłam.
Rano obudziłam się o 10 co wskazywało rozmieszczenie słońca. Przeciągnęłam się i podeszłam do lodówki. Zrobiłam sobie śniadanie z resztek pozostawionych przez kobietę po czym wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam w dalszą podróż. W przeciągu kilku godzin doszłam do mojego celu, a mianowicie do Konohagakure. Przy wejściu stali strażnicy, którym musiałam podać dokumenty o mojej osobie i w końcu weszłam do mojej rodzinnej wioski. Sporo się tutaj zmieniło. Wiele budynków było odnowione. Pierwsze co skierowałam się na pocztę z której o dziwo odebrałam dwa listy. Szybko roztargałam kopertę jednego z nich i zaczęłam czytać. Treść mnie zaskoczyła. Była od tajemniczego adresata, a w treści znajdowały się niniejsze słowa "Wiem gdzie jesteś, pamiętaj, że cię znajdę.". Byłam w połowie pewna, ze to od mojego ojca, a w drugim było zaproszenie na bal, który miał odbyć się dzisiaj o godzinie 20. Było to zaproszenie podpisane "Od tajemniczego wielbiciela". Miał po mnie przyjść do mojego domu. Skierowałam się prosto w tym kierunku. Zapukałam niepewnie dwa razy czekając, aż ktoś otworzy. Zza drzwi wyłoniła się postać kobiety, która od razu rzuciła mi się na szyję.
- Córciu gdzieś ty była tyle!
- Nie jestem waszą córką.
Odchyliłam się od kobiety, która po tych słowa mnie puściła i skinęła rękami, abym weszła do środka. Wszystko było takie same od mojego opuszczenia. Skierowałam się od razu do mojego pokoju i położyłam się na łóżku mówiąc cicho.
- Wreszcie w domu.
Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał już w pół do 8, więc szybko podbiegłam do szafy i zaczęłam przebierać między sukienkami. Najbardziej w oczy rzuciła mi się długa, falbaniasta czerwona sukienka. Szybko włożyłam ją na siebie i zawołałam "mamę".
- Mamo!! No weź mi pomóż, no!
Kobieta szybko przybiegła do mojego pokoju i spojrzała na mnie z zachwytem w oczach.
- Twój partner ma na prawdę szczęście.
- Mamo gorset mi zawiąż, no!
Kobieta podeszła bliżej mnie i zaczęła zawiązywać mi gorset i gdy skończyła zabrała się za moje włosy. Ubrałam czerwone szpilki i usłyszałam pukanie do drzwi. W końcu dowiem się kto zaprosił mnie na bal. Usłyszałam znajomy mi męski głos.
- Dobry wieczór państwo Hugi, przyszedłem po Victorię.
Otworzyłam drzwi pokoju i skierowałam się w stronę schodów. Zaczęłam powoli i z gracją schodzić w dół, a moim oczom pokazywała się sylwetka dobrze zbudowanego mężczyzny. W końcu gdy zeszłam na sam dół podniosłam mój wzrok na mojego towarzysza. Gdy go zobaczyłam zamarłam. Powiedziałam do "rodziców" na odczepnego, aby szybko wyjść na dwór by nie wzbudzać ich podejrzeń.
- To my idziemy, cześć!
Mężczyzna otworzył mi drzwi i szybko wyszłam na zewnątrz. Owszem był elegancko ubrany. Miał na sobie czarny garnitur, czerwoną koszulę i czarny krawat. Spojrzałam jeszcze raz na niego i zaczęłam mówić roztargniona.
- Co ty tu kurwa robisz?!
- Zabieram cię na bal.
- Ciebie chyba kurwa pojebało!
Mężczyzna nic nie mówił chrząkając użyczył mi swojej ręki co było bardzo w jego stylu. Jako, że miałam na sobie szpilki, co nie często się zdarzało, skorzystałam z jego gestu po czym powiedziałam.
- Skąd wiedziałeś, ze tu jestem?! Śledziłeś mnie?!
- Zamknij się już. Wiadome, że tu będziesz, a ja mam tu misję. Osoba, którą szpieguję będzie na balu. Muszę się wtopić w tłum, a ty mi w tym pomożesz.
- Jebany egoista z ciebie.
- Dziękuję.
Wyszczerzył się do mnie po czym wyciągnął spod marynarki dwie weneckie maski w kolorach czarno-czerwonych.
- Ale skąd wiedziałeś, że czerwony?
- Nie wiem, zgadywałem. Masz i zakładaj, bo już jesteśmy.
Zatrzymaliśmy się przed wielkim budynkiem i założyliśmy maski po czym spojrzeliśmy się na siebie i w równym czasie powiedzieliśmy.
- Wyglądasz chujowo.
Oboje parsknęliśmy śmiechem i weszliśmy do środka. Itachi otworzył mi drzwi i przytrzymując je powiedział.
- Panie przodem.
Weszłam pierwsza za mną Itachi, który objął mnie prawą ręką w talii i razem weszliśmy do sali, gdzie odbywał się bal. Jak zwykle się spóźniliśmy, więc wszyscy obecni na sali spojrzeli w naszym kierunku. Czuć było w ich spojrzeniach zachwyt, pogardę, niedowierzanie i zazdrość. Co jak co, ale chyba byliśmy najlepszą "parą" tego wieczoru. Wszyscy wrócili do tańczenia, gdy rozbrzmiała muzyka do tango. Itachi chwycił mnie za nadgarstek i wyprowadził na środek sali. Ustawiliśmy ramę i zaczęliśmy tańczyć. Po chwili czarnowłosy przechylił moje ciało i nachylając się powiedział.
- Dobrze tańczysz.
- Wzajemnie.
Podniósł mnie i zaczęliśmy tańczyć dalej. Oboje się wczuliśmy i wyglądaliśmy jak profesjonaliści. Podczas obrotów moja suknia wirowała jak kwiat róży na wietrze. Przy końcówce chwycił mnie za dłonie i obrócił tak, że ręce miałam skrzyżowane,a moje ciało przylegało do jego. Spojrzeliśmy sobie w oczy i usłyszeliśmy brawa. Itachi puściłem jedną z moich dłoni i rozwinął po czym oboje się pochyliliśmy do przodu. Wszyscy ponownie zaczęli tańczyć, a czarnowłosy powiedział mi do ucha.
- Ja się rozglądnę, a ty się baw.
Podeszłam do bufetu i zamówiłam whisky z lodem. Obok mnie usiadł mężczyzna, który powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Nie wiedziałem, ze tak tańczysz.
- Chyba nic o mnie nie wiesz.
Wzięłam dwa łyki ze szklanki i spojrzałam na mężczyznę. Nie wiedziałam kim jest, wszyscy mieli maski weneckie, ale mogłam się tylko domyślać. Ściągnął maskę i spojrzał na mnie.
- Dalej jesteś tego pewna.
Tak to był on Sasuke Uchicha. Spoglądałam na niego kątem oka bawiąc się kostkami lodu w prawie pustej szklance. Właśnie zaczynała się wolna piosenka. Wstał z krzesła i wyciągnął w moją stronę rękę.
- Zaszczycisz mnie jednym tańcem?
Uśmiechnęłam się delikatnie i położyłam dłoń na jego po czym delikatnie je zacisnął prowadząc na parkiet. Położyłam ręce na jego ramionach, a on sam na mojej tali. Patrzyliśmy na siebie po czym delikatnie spuścił moją maskę w dół, która zawisła na mojej szyi. Delikatnie przysunął mnie do siebie tak, że czułam jego ciepły oddech na swojej skórze. Nachylił się do mojego ucha i powiedział.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję.
Zarumieniłam się tak jak wtedy, gdy na niego wpadłam w pierwszy dzień szkoły. Musnął ciepłymi wargami mój policzek, a ja sama delikatnie oparłam głowę o jego tors. Każda sekunda tego tańca była dla mnie magiczna. Uśmiechnęłam się sama do siebie w ramionach młodego Uchichy. Po chwili usłyszeliśmy piskliwy krzyk jakieś dziewczyny.
- Sasuke! Co to ma wszystko znaczyć?!!
Podniosłam głowę i skierowałam wzrok na jakąś dziewczynę w okularach i czerwonych włosach.
- A ty co się tak patrzysz żmijo jedna!
Spojrzałam z rozszerzonymi do granic możliwości oczami i powiedziałam odrywając się od ciała Sasuke.
- Powtórz.
Nachyliłam się nad nią i spojrzałam z pogardą w jej oczy. Wtedy poczułam dziwne ukłucie w tęczówkach. Szybko zamknęłam powieki, a spod nich spłynęła krew. Gdy ból minął otworzyłam oczy, które już nie były takie jak moje. Wszyscy się na mnie patrzyli z przerażeniem, aż jeden z uczestników wydukał i wskazał na mnie palcem.
- Ona ma rinnegan'a w oczach!
Itachi słysząc to szybko podszedł do mnie łapiąc za nadgarstek i wyszedł ze mną pośpiesznie z budynku. Prze teleportował się ze mną do znanej mi dobrze siedziby Akatsuki, a mianowicie do biura lidera. Pein spojrzał na mnie po czym od razu na moje oczy.
- Misja się dokonała.
Powiedział z wyraźnym uśmieszkiem.
Ohohoh widzę, że nowy wygląd bloga *.* bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńnotka świetna oczywiście, uwielbiam główną bohaterkę i teraz ma jeszcze rinnegan *.*
świetnie jest! czekam na next.
Wkurwił mnie Itachi i Pain... Więc to było zaplanowane, że starszy Uchicha tam przyjdzie i przyczyni się do przebudzenia rinnegana?! Wydrapać im te oczęta trzeba... A myślałam, że Victoria odsapnie trochę, a tu znów musi się użerać z ojcem sadystą, eh... Co nie zmienia faktu, że notka super! Pozdrawiam^^
OdpowiedzUsuńKurde, a już chciałam Ci pisać że masz dać trochę akcji, a tu bam!! Pain... Teme! Co za.. Ahhh aż brak słów! No i Itachi O.o matko mój ulubieniec stał się po prostu świnią!! -.- czekam na next - mam nadzieję że nie będzie to znowu trwało tak.. długo? ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Córka Pain'a i Konan O___O Nie wiem co mam myśleć o zachowaniu Pina ale jego zachowanie nie zmienia faktu, że fajnie piszesz =D Twoje opowiadanie trzyma w napięciu =D Świetny rozdział. Czekam na next'a, zapraszam na mój i mojej przyjaciółki blog http://chukosei-no-akatsuki.blogspot.com/ i życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuńO-O Vici ma rinnegan, ale fajne też tak chcę :P
OdpowiedzUsuńZachowanie Paina troszkę odbiega od normy... może troszkę bardzo...
A tak w ogóle i w szczególe piszesz suuuuper^^ Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału!
Siemka! Jak prosiłaś powiadamiam cię o nowym rozdziale, więc:
OdpowiedzUsuńWłaśnie dodałam nowy rozdział na http://bol-jest-czescia-mnie-samej.blogspot.com/