piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 10. - Okres godowy w Akatsuki.

Śpiąca królewno wstawaj!
Z błogiego snu wyrwał mnie głos Matatabiego przez co uderzyłam głową o stół na którym zasnęłam. Przeciągnęłam się ziewając z zmęczenia. Odkąd aktywowałam w sobie rinnegana czułam się jakby odebrano mi wszystkie siły. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam karton mleka, z którego zaczęłam pić. Gdy pierwszy łyk poczułam już w ustach od razu wyplułam całą zawartość. Podeszłam do zlewu i zaczęłam wylewać mleko do niego, a co się z tym wiązało? Oczywiście nie popatrzyłam na datę ważności.. Usłyszałam otwieranie się drzwi. Do kuchni weszła Karin dumnie paradując się w płaszczu Akatsuki. Na mojej twarzy od razu pokazał się grymas, a z moich ust dało się usłyszeć prychnięcie. Pokręciłam głową na boki i powiedziałam do dziewczyny sztucznie się uśmiechając.
- Karin cześć! Mówili, że masz iść do sklepu.
Czerwonowłosa spojrzała na mnie pytająco po czym powiedziała z ironią w głosie.
- Kto tak powiedział?
- Jak to kto? Ja.
Dziewczyna wybuchła śmiechem i dodała powstrzymując śmiech.
- Sama sobie idź ja nie jestem tutaj służącą jak ty.
We mnie aż się zagotowało. Już podchodziłam do niej z chęcią uderzenia jej, lecz powstrzymało mnie wejście Sasoriego do kuchni. Przeszedł obok nas po czym uśmiechnął się do mnie, a ja również odwzajemniłam w jego stronę uśmiech po czym powiedziałam.
- Cześć Saso.
- Cześć mała. Już wszystko gra? Czy znowu bedę musiał cię opatrywać?
Spojrzał na mnie i zaśmiał się melodyjnie. Uwielbiałam jego głos, był taki szczery i pełny uczuć.
- Ha,ha,ha bardzo śmieszne! -powiedziałam z poważną miną po czym uśmiechnęłam się i dźgnęłam go delikatnie w żebra. Wszystkiemu przyglądała się Karin, która po chwili krząkneła, by zwrócić na siebie uwagę. Sasori odwrócił się w stronę usłyszanego dźwięku i spojrzał na czerwonowłosą.
- Cześć Karin.
Bąknął Sasori i znów odwrócił się w moją stronę. Kątem oka spojrzałam na Karin, która aż gotowała się ze złości. Puściłam jej prawe oczko po czym przejechałam zmysłowo palcem po klacie Skorpiona. Uśmiechnęłam się złowieszczo po czym podeszłam do szufladki Kakuzu i wyciągnęłam papierosa. Nim zdążyłam go odpalić poczułam jak ktoś z tyłu mnie przytula. Wiedząc, że to Sasori odpaliłam papierosa i odwróciłam się z uśmiechem wypuszczając dym w stronę tej osoby. Spojrzałam na człowieka, który mnie przytulał i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. W objęciach trzymał mnie niejaki Itachi Ucicha, który był tylko w samych czarnych spodniach. Pokiwałam głową na boki śmiejąc się pod nosem. Delikatnie poszerzył swój uśmiech i powiedział.
- I z czego się tak śmiejesz maluszku?
- Maluszku? - uniosłam brwi ku górze po czym znowu usłyszałam krząknięcie Karin, ale teraz głośniejsze i dłuższe. Wychyliłam się zza Itachiego i powiedziałam wkurzona marszcząc brwi.
- Masz kurwa jakiś problem?
- Zamknij się dziwko.
Powiedziała Karin popijając już zimną kawę. Odsunęłam Itachiego ręką na bok po czym wyrzuciłam papierosa na podłogę i podeszłam od razu do Karin chwytając ją za szyję i podniosłam do góry.
- Powtórz!
Karin zaczęła się wiercić próbując wydostać się z uścisku co było trochę nie komfortowe dla mnie. Po chwili poczułam kopnięcie w brzuch, od którego się odbiła i drugą nogą kopnęła mnie w twarz. Poleciałam trochę do tyłu lądując na podłodze. Od razu pozbierałam się z ziemi nie zważając na to, że prawdopodobnie mam złamany nos i cieknie z niego krew jak z wodospadu. Podbiegłam do niej i wywaliłam ją na podłogę plecami po czym usiadłam na jej brzuchu i zaczęłam okładać ją pięściami po twarzy. Poczułam jak ktoś podnosi mnie z niej i postawił mnie na nogi. Spojrzałam na osobę, która mi przeszkodziła i była to moja mama. Przełknęłam głośno ślinę i uśmiechnęłam się szeroko, ale jak to nie zadziałało westchnęłam i spuściłam głowę w dół. Karin pozbierała się z ziemi i podeszła do Konan z wyrzutami.
- Co ty robisz?! Zgłupiałaś już?! Bym dobiła sukę!
Konan przysłuchiwała się z szyderczym uśmiechem po czym otworzyła usta z chęcią powiedzenia kilku słów.
- Słuchaj, jeszcze jedna taka odzywka, a nie będę już taka miła.
Uśmiechnęła się naturalnie jeszcze bardziej wkurzając Karin. Dziewczyna w okularach prychnęła i powiedziała obrażona.
- Zachowam się poważniej niż wy.- zjechała wzrokiem mnie i mamę od góry do dołu po czym westchnęła. -Może Lider to doceni. W końcu jest taki męski i przystojny ii... Ach Pein...
Rozmarzyła się czerwonowłosa, moja mama zakrztusiła się powietrzem głośno kaszląc, a ja po chwili ciszy wybuchłam donośnym śmiechem. Dopiero gdy złapałam trochę oddechu spojrzałam w stronę drzwi, w których stał Pein. Nie mógł uwierzyć w to co powiedziała Karin. Mrugał tylko z zmieszania powiekami dość nieregularnie. Po chwili zakaszlał i odezwał się wyrywając swoim głosem z rozmarzenia psychicznie chorą dziewczynę, z którą przyszło mi mieszkać w jednym domu.
- Wiesz Karin, to bardzo miłe z.. Z twojej strony, ale ja.. Ja mam już kobietę swojego życia, którą kocham.
Karin wystraszona i zmieszana patrzyła jak Pein podchodzi do Konan i delikatnie składa pocałunek na jej ustach po czym mnie pocałował w głowę i spojrzał na nią.
- To jest moja przyszła żona - zwrócił swój wzrok w stronę Konan uśmiechając się szczerze po czym jego wzrok poczułam na sobie i dopowiedział.- a to nasza córka.
Karin zmieszała się po czym wzruszyła ramionami mamrocząc pod nosem.
- Jak nie Sasuke i Pein to Sasori.
I wyszła zarzucając włosy. Cała nasza trójka zaśmiała się po czym Pein spojrzał na mnie i z niedowierzaniem powiedział.
- Idź do Sasoriego. Masz już tam kartę premium widzę..
Zaśmiał się i zaczął robić wraz z Konan obiad. Zrobiłam obrażoną minę i wyszłam z kuchni. Skierowałam się do drzwi Sasoriego, ale niepokoiły mnie dźwięki dochodzące zza nich. Przyłożyłam ucho i usłyszałam jak Sasori błagalnym głosem wzywa pomocy. Szybko weszłam do środka bez namysłu i stanęłam wryta trzymając klamkę w ręku. To co moje oczy zobaczyły rozbawiło mnie do czerwoności. Buchnęłam głośnym śmiechem. Nie utrzymałam się na nogach więc kucnęłam i aż płakałam. Sasori siedział na szafie a do niego doskakiwała Karin z jakąś marionetką. Turlałam się ze śmiechu co usłyszało całe Akatsuki. Do pokoju od razu wpadł Itachi przy okazji uderzając mnie drzwiami. Ja jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać. Itachi zdezorientowany całą sytuacją patrzył raz na mnie raz na Sasoriego, a raz na Karin, która wgl nie przejmowała się tym, że ktoś się patrzy na tą scenkę.
- No Sasori umów się ze mną! Zrobiłam dla ciebie marionetkę! No proszę!
Wybuchłam jeszcze głośniejszym śmiechem nie potrafiąc złapać powietrza w płuca. Itachi od razu podszedł do mnie i wziął mnie na ręce po czym położył mnie na łóżko. Uspokoiłam się i zaczęłam głośno oddychać. Sasori widząc to od razu zeskoczył z szafy odpychając Karin na bok. Moje oczy zmieniały się co chwilę czego nie potrafiłam uspokoić.
- Rinnegan nie chce jej się przyjąć!
Krzyknął zdezorientowany Itachi, a Sasori od razu pobiegł po apteczkę. Wyciągnął z niej strzykawkę z tym razem niebieskim płynem i wstrzyknął mi do żyły w ręce. Przymknęłam oczy, gdyż ból był nie do zniesienia. Otworzyłam powieki, a nade mną czuwał Matatabi z wściekłą miną. Ryknął dość głośno co było słychać nawet po za organizacją. Pein szybko pojawił się w pokoju i stanął wmurowany. Spojrzał od razu na czerwonowłosego i podszedł do niego chwytając za kołnierz płaszcza patrząc na niego z wściekłością.
- Mówiłem ci kurwa, żebyś nie dawał jej bijuu! Mówiłem kurwa!
Sasori z opanowaniem odepchnął Peina i powiedział.
- Chcesz, żeby żyła? To daj mi dokończyć.
Podszedł do mnie i nachylił się nade mną co niezbyt spodobało się dwuogoniastemu, który od razu zadrapał wielką łapą czerwonowłosego. Sasori tylko syknął po czym powiedział do mnie.
- Nie pozwól na to, żeby to on panował nad tobą. Ty jesteś jego Jinchuuriki, a nie on twoim. Zapanuj nad nim.
Pokiwałam głową i przymknęłam powieki reaktywując pełnię rinnegana. Spojrzałam na Nekomatę i czytając mu w myślach wyjaśniłam, żeby wrócił tam gdzie powinien być. Posłusznie powrócił do mojego ciała, a ja odetchnęłam z ulgą. Wszyscy patrzyli na mnie po czym odezwał się Itachi.
- Musisz się jeszcze wiele nauczyć mała.
Uśmiechnął się i poczochrał moje włosy. Zmarszczyłam delikatnie nos po czym się zaśmiałam. Na wszystkich obecnych twarzach zagościł uśmiech. Pokochałam wszystkich. Pomimo ich wad mają też wiele zalet. Hidan może i jest niewyżyty seksualnie i ruchałby wszystko co się rusza (to co już nie też pewnie -.-), ale jest wspaniałym kucharzem jak i potrafi pomóc i doprowadzić do porządku nawet niezrównoważonego umysłowo Tobiego. Sasori? Często jest wredny i oschły do otoczenia, ale jest na prawdę uczciwy, szczery i pomocny. Deidara? Uhh.. Prawdziwy człowiek demolka, który często się obraża, ale potrafi poprawić człowiekowi humor jednym zwykłym uśmiechem. Itachi jest jak starszy brat, który pomaga innym jak tylko może nawet nie licząc się ze sobą, ale potrafi popalić gdy ma humorki. Kisame hmm... Cięzko coś o nim powiedzieć, ale na pewno szybko się denerwuje i potrzebuje spokoju, ale mimo to potrafi rozśmieszyć każdego swoim wyrazem twarzy gdy się złości. Tobi prawdziwy człowiek zagadka chociaż jak chce to potrafi być poważny i zrównoważony. Kakuzu wieczny skąpiec mimo to świetny nauczyciel. Zetsu? Jego jako jedynego nie znam. Pein i Konan? Tak ich zostawiam na koniec jak to najważniejszych. Prawdziwi, kochający rodzice po przejściach. Nie zawsze mają dla mnie czas, ale kto w tej organizacji miał? Za każdym razem gdy ktoś z naszej drużyny idzie na misję reszta członków organizacji martwi się o nich. Wszyscy są tutaj jak... Jak rodzina. Uśmiechnęłam się szerzej i wstałam rozprostowując ręce. Wzrokiem ogarnęłam wszystkich (oczywiście prócz Karin) i powiedziałam z dumą w głosie.
- Kocham was wszystkich i cieszę się, że tutaj jesteście. Prócz Karin.
Puściłam oczko w stronę dziewczyny, która obrażona opuściła pomieszczenie. Wszyscy byli zdziwieni po czym uśmiechnęli się i chórem odpowiedzieli.
- My ciebie też.
Wszyscy się zaśmiali po czym pojedynczo opuszczali pomieszczenie. Usiadłam ponownie na łóżku odprowadzając ich wzrokiem. Itachi ostatni stanął w drzwiach i powiedział uśmiechając się pełnią uśmiechu.
- Mogę jeszcze zostać?
Poklepałam miejsce obok siebie uśmiechając się naturalnie. Itachi usiadł obok mnie i bez żadnego słowa przytulił mnie do siebie i ponownie poczochrał moje włosy.
- Co byśmy bez ciebie zrobili mała.
Moim oczom ukazał się szereg białych zębów mężczyzny.
- Najprawdopodobniej byście żyli w spokoju.
Itachi pokręcił tylko głową nadal się uśmiechając i puścił mnie z uścisku siadając na po turecku na łóżku. Zrobiłam tak jak mój towarzysz i spojrzałam na niego. Jakim cudem tak bezduszny i ponury zabójca na skalę światową może się tak po prostu uśmiechać? Tak po prostu, bez powodu? Cała ta organizacja była dość..dziwna? Tak dziwna to dobre porównanie. Myślałam, że ninja rangi S, którzy są poszukiwani przez wszystkich potrafią być normalnymi ludźmi z uczuciami. Sam Pein nie jest taki zły jak wszyscy go opisują. Ale jeden członek nie daje o sobie zapomnieć w mojej głowie. Jak taki "Dobry chłopiec" może się tutaj znajdować? Przecież on nawet muchy się boi. A co jeśli... Nie to nie może być możliwe. Ale co jeśli pod tą maską dobrego i dość głupiego chłopaka skrywa się sama legenda, a mianowicie Madara Ucicha? Przecież to nie możliwe... Pokręciłam głową z niedowierzania po czym natrafiłam na pytające spojrzenie Itachiego.
- Ty się dobrze czujesz?
Spytał czarnowłosy machając mi ręką przed oczami. Odepchnęłam jego rękę i prychnęłam tylko pod nosem.
- A czemu miałabym się źle czuć? Po prostu zamyśliłam się i tyle..
- Pytałem cię trzy razy czemu się nie odzywasz, a ty tylko patrzyłaś na mnie jakbym mówił w innym języku.
- No przepraszam, no...
- Victoria, co cię dręczy? Od kilku dni po śpiączce jesteś jakaś inna.
- Inna?!
Spojrzałam na niego z niewidzialnym milionem piorunów ciskających w jego stronę. Z jego twarzy zniknął dotychczasowy uśmiech, a usta zacisnął w wąską linię.
- Przepraszam.. Nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć..
- Wszystkiego to znaczy...?
- Rinnegan, bijuu... To wszystko mnie przerasta. W tej organizacji straciłam najlepsze lata, które dobrze spędziłabym w Konoha. Może to nie jest dla mnie? Ta cała organizacja nie jest dla mnie... Ja nie jestem zabójcą.. Ja..Ja.. Ja jestem normalną dziewczyną.
Spuściłam głowę w dół krzywiąc się, że w końcu to powiedziałam. Jakoś tacie nie miałam odwagi tego powiedzieć. Może dlatego, że nie chcę go zmartwić? A może dlatego, że...że...Jęknęłam cicho nie potrafiąc wymyślić dobrej wymówki dla mojego strachu przed tym wszystkim. Nasze milczenie przerwał dźwięk otwierających się drzwi mojego pokoju. Do środka weszła Karin od razu spoglądając na Itachiego. Uśmiechnęła się do niego dość słodko? Boże o czym ja myślę!
O głupotach jak zawsze księżniczko!
W mojej głowie zabrzmiał wesoły i znany mi już głos Matatabiego. Spojrzałam na niego, który pięknie dreptał po pokoju. Dobrze, że tylko ja widziałam go. W końcu był mój... Itachi odwzajemnił uśmiech w stronę czerwonowłosej dziewczyny po czym powiedziałam miło do niej.
- Czemu przebywasz w moim pokoju?
Dziewczyna z niedowierzaniem spojrzała na mnie. W sumie nie dziwię jej się.. Byłam dla niej MIŁA.
- To ty nic nie wiesz? Mamy razem pokój. Mieszkamy tutaj w czwórkę.
Przełknęłam głośno ślinę po czym powiedziałam.
- Czwórkę?
- Tak. Ja, ty, Sasuke i Suigetsu. 
Patrzyłam na nią jakbym zobaczyła ducha. 
- Przepraszam, muszę iść się odświeżyć.
Powiedziałam oszołomiona i skierowałam się szybko w stronę łazienki. Od razu ściągnęłam ubrania po czym  górną część bielizny. Już miałam zamiar ściągać dół, gdy usłyszałam gwizdnięcie spod prysznicu. Byłam tak oszołomiona, że nie zauważyłam, że ktoś jest w łazience. Ktoś! Stałam wryta w stronę prysznicu, gdy z kabiny wyłoniła się białowłosa głowa z szyderczym uśmiechem na twarzy i krwotokiem z nosa. Szybko zasłoniłam swoje piersi i krzyknęłam na całe gardło. Do łazienki jak oparzony wpadł Itachi wraz z Hidanem, Sasuke, Sasorim i Deidarą. Wszyscy stali jakby zobaczyli jakąś zjawę. Po chwili na każdej męskiej twarzy pojawił się uśmiech zadowolenia. Pełni zadowolenia. Wzruszyłam rękoma spuszczając je bezwładnie w dół zapominając o nagich piersiach. Dopiero, gdy spojrzałam na mężczyzn stojących w drzwiach z potokiem krwi z ich nosów spojrzałam w dół. Szybko zakryłam się rękami i wybiegłam z łazienki kierując się do biura ojca. Gdy byłam już obok drzwi zakryłam jedną ręką cycki a drugą otworzyłam drzwi bez pukania od razu z krzykiem.
- Jak mogłeś dać mi chłopców do po..
Ucichłam, gdy zobaczyłam postać potężnego mężczyzny z długimi czarnymi, gęstymi włosami, który właśnie skierował swój beznamiętny wzrok w moją stronę. Lekko wzdrygnęłam się po czym powiedziałam delikatnie się kłaniając przed nim.
- Gomen, ja przyjdę później..
Moja postać szybko zniknęła za drzwiami z wielką ulgą. Gdy wychodziłam, czułam jak mężczyzna odprowadza mnie wzrokiem. Sama jego postura mnie przerażała, a co dopiero sam wzrok. Westchnęłam głęboko po czym skierowałam się w stronę swojego pokoju. Gdy weszłam do środka wszyscy obecni zamilkli i spojrzeli w moim kierunku. Przewróciłam teatralnie oczami i wzięłam z szafki ciemne szorty, bieliznę i białą bokserkę. Gdy zamknęłam za sobą drzwi łazienki znowu zaczęła się głośna rozmowa. Jedynej osoby, która się nie udzielała, a była tam obecna był Sasori. Stanęłam przy drzwiach słuchając męskiej rozmowy. Boże jak to brzmi. Prychnęłam pod nosem po czym znów zaczęłam słuchać.
Itachi: Nie przesadzajcie! Znowu takich wielkich nie ma!
Suigetsu: Że co?! Bawiłbym się nimi dniami i nocami.
Deidara: Jakby nie była taka wredna, brałbym się za nią, bo cycki ma niezłe!
Hidan: Cycki ma nieziemskie...
I tak wygląda ich rozmowa? Pff... Gdy właśnie miałam kończyć podsłuchiwanie odezwał się zdenerwowanym głosem Sasori.
- Czy wy nie macie nic w głowie, tylko gadacie o jej cyckach?! Ja je miałem na całą noc i co gadam o tym ciągle? Zachowujecie się jak dzieci! Jakbyście nie zauważyli ta dziewczyna jest niezwykła! Nie Hidan, nie dlatego, że ma fajne cycki. Jest niezwykła całokształtem. Nie widzicie tego? Każdy powinien ją tutaj traktować z należytym szacunkiem nie tylko dlatego, że jest córką Peina i Konan tylko dlatego, że...
Sasuke: Że w jeden chwili może nas wszystkich pozabijać?
- To też, że jest kobietą i należy jej się szacunek. Więc łaskawie nie mówcie już o jej cyckach. Dziękuję.
Po przemówieniu osłupiałam. Z otwartymi ustami skierowałam się naga pod prysznic i puściłam wodę, która od razu mnie pobudziła. Po kilku minutach wyszłam spod prysznicu i zaczęłam wycierać się ręcznikiem. Spięłam moje mokre włosy w kucyk i ubrałam się. Wyszłam z łazienki po czym podeszłam do Sasoriego i delikatnie musnęłam jego policzek.
- A to za tak miłe przemówienie na temat mojej osoby. A i chłopcy.. - skierowałam swój wzrok na nich i powiedziałam z pogardą - jesteście żałośni. A teraz spadać, chcę odpocząć.
- Ty ciągle odpoczywasz. - Odpowiedział znużony Deidara, który właśnie kierował się w stronę wyjścia wraz z towarzyszami. Sasori uśmiechnął się do mnie i jako ostatni wyszedł z pokoju. W pomieszczeniu zostałam ja i niestety Sasuke i Suigetsu. Widząc ich prychnęłam pod nosem po czym położyłam się na łóżku otwierając jakąś książkę, która leżała na szafce nocnej. Najdziwniejsze było to, że chłopcy byli cicho, za cicho.. Wysunęłam wzrok, by zobaczyć co robią, a oni wyszczerzeni nachylają się nade mną.
- Czego?
Powiedziałam oschle nie odkładając książki.
- Pokażesz cycki?
Spytał słodkim głosem Suigetsu patrząc na mój biust. Spojrzałam na niego unosząc jedną brew ku górze po czym mrugnęłam raz aktywując rinnegana i powiedziałam.
- Macie trzy sekundy, żeby opuścić ten pokój. Raz, dwa...
Nie skończyłam doliczyć, a ich już nie było. Pokiwałam głową na boki śmiejąc się pod nosem i znów zaczęłam czytać. 

4 komentarze:

  1. Genialny rozdział :D Uśmiałam się^^ Biedna Victoria, z 2 facetami pokój... Jeszcze w dodatku prawie wszyscy widzieli jej górną część ciała :D Biedna^^ Swoją drogą, szybko dogaduje się z Matabim :) Czasami mam wrażenie, że Itachi nie do końca zachowuje się jak starszy brat... Chyba, że może to tylko moja wyobraźnia^^ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahhhahah no notka super! :D Uwielbiam takie akcje xD
    Matko Karin.....ja pierdole jaka jesteś niewyżyta! I tak wiadomo, że nikt cię nie chce XDDD
    Sasori i Victoria zajebiście do siebie pasują ;3 Słodko uhuhuhuhu ;d
    No to pisz szybko kolejną notkę bo czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. SPAM : Zapraszam na :

    http://in-the-dark-shinobi.blogspot.com/

    Blog opowiadający o Yunie Namikaze siostrze czwartego hokage która po jego śmierci uciekła z wioski i po kilku latach trafiła do Akatsuki ..

    OdpowiedzUsuń
  4. Param! Dotarłam! Chciałam sobie zostawić komentowanie na koniec, ale ten rozdział był tak genialny, że grzechem byłoby go nie skomentować. Cały czas tarzałam się po ziemi ze śmiechu. Najlepsza Karin. A Sasori taki słodki i kochany. Itaś też cudny. Co chwilę robiłam takie głośne "Ołłł". Albo wtedy jak wszyscy powiedzieli "my ciebie też kochamy" to przytuliłam ekran. Chociaż scena z cyckami pobiła wszystko. Biedna Viki. Takie upokorzenie. I do tego jeszcze Suigetsu. Tak, określenie drugi Hidan pasuje tu idealnie. Ale jak czytałam, że Sasuke też się szczerzył przy ostatniej scenie i w związku z tym uczestniczył w tej prośbie, to gały mi wyszły na wierzch. Ocho, ale by była beka jakby mu pokazała. Świetny blog i w ogóle. Bardzo mi się podobają podkłady. Mogłabyś napisać nazwy piosenek? Bo są świetne. Pozdrawiam i życzę wenki.
    PS: Kiedy będzie kolejny rozdział na szkolnych historiach? Stęskniłam się za Yuną:(

    OdpowiedzUsuń

Ogłoszenie!

Drodzy czytelnicy. Jeżeli przeczytacie jakiś rozdział to proszę pozostawić po sobie jakiś ślad, krytykę czy też pochwałę. Jak widzę komentarze od was od razu chce mi się pisać dalsze rozdziały. Ale właśnie bez tych komentarzy czuję się jakbym pisała sama do siebie. Więc jeśli przeczytasz jakiś rozdział skomentuj go. Pozdrawiam.